Kończący się rok 2025 to w Kościele czas Wielkiego Jubileuszu. Mam nadzieję, że udało się Wam jak najlepiej z niego skorzystać. Wielu z Was z pewnością było w Wiecznym Mieście, aby tam – w rzymskich bazylikach – przejść przez Drzwi Święte. Być może ktoś ma jeszcze takie plany. Rok Jubileuszowy kończy się za ponad miesiąc, 6 stycznia przyszłego roku.
Jak jednak pisałem w Liście na Wielki Post, istotą Roku Jubileuszowego nie jest pojechanie, a pojednanie, i to pojednanie trójwymiarowe: z Bogiem, z bliźnimi i z sobą samym, ze swoim życiem. Jeśli jeszcze się temu opieracie, uważając, że brak Wam sił lub że nie będzie z tego żadnych dobrych owoców, chciałbym zachęcić do zrewidowania takiego myślenia i do tego, by jednak spróbować. Owoce na pewno będą!
Bardzo też zachęcam do głębokiego przeżycia Adwentu. Ten liturgiczny, który właśnie zaczynamy, jest nie tylko czasem bezpośredniego przygotowania do świąt Bożego Narodzenia, ale uświadamia nam coś nieskończenie ważniejszego: że całe nasze życie jest Adwentem, czyli oczekiwaniem na bezpośrednie spotkanie z Chrystusem, które dla całego wszechświata nastąpi w momencie paruzji, a dla każdej i każdego z nas – w chwili śmierci.
Liturgia zachęca nas dziś do czuwania. „Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu” (Rz 13,11) – powiedział św. Paweł, a Chrystus w Ewangelii prosi, byśmy czuwali, bo nie wiemy, w którym dniu Pan nasz przyjdzie (por. Mt 24,42-44).
Czuwanie jest czymś innym niż czekanie. Czekanie jest bierne, czuwanie przeciwnie – aktywne. Człowiek czuwający wyostrza wszystkie swoje zmysły, by nie przegapić żadnego szczegółu. Jest jak strażnik na warcie, jak kontroler lotu albo jak ktoś czuwający przy łóżku cierpiącego, którego bardzo kocha.
Słyszeliśmy dziś w Ewangelii o smutnym przykładzie z czasów Noego (por. Mt 24,34-37), który – na polecenie Boga – budował arkę. Budowla Noego to nie był maleńki kajak czy byle ponton. To potężna łódź o długości ponad stu trzydziestu metrów, szerokości ponad dwudziestu dwóch i wysokości ponad trzynastu metrów. Jej budowa musiała więc zająć sporo czasu. Ludzie widzieli Noego i jego rodzinę przy budowie arki, a jednak nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków, nie nawrócili się. Zlekceważyli Noego, a tym samym zlekceważyli Boga. Jak poważnie w tym kontekście brzmi zdanie Chrystusa o tych ludziach: „…nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich” (Mt 24,39).
Usłyszane dziś Słowo Boże zaproponowało nam również program adwentowego czuwania, polegający na odrzuceniu uczynków ciemności, a przyobleczeniu się w światło. „Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości” (Rz 13,13). Program konkretny, zrozumiały i aktualny.
Liturgiczny Adwent daje nam wiele wspaniałych form modlitwy, zwłaszcza myślę tu o roratach, szczególnie tych odprawianych bardzo wcześnie, na granicy nocy i dnia, które już poprzez tę porę, przypominają nam, że Chrystus jest Słońcem wschodzącym w ciemnościach (por. Łk 1,78). Adwent to także zaproszenie do udziału w rekolekcjach, dniach skupienia, to zachęta do tego, by w naszym życiu było więcej modlitwy osobistej, zwłaszcza modlitwy biblijnej i modlitwy maryjnej, bo to właśnie Maryja, Jutrzenka Nowa, jest najlepszym wzorem przeżywania adwentowych dni.
Siostry i Bracia,Każdy ochrzczony, niezależnie od swojej funkcji w Kościele i głębokości swojej wiary, jest aktywnym podmiotem ewangelizacji i byłoby rzeczą niestosowną myśleć o schemacie ewangelizacji realizowanym przez kwalifikowanych pracowników, podczas gdy reszta ludu wiernego byłaby tylko odbiorcą ich działań. (…) To przekonanie przybiera formę apelu skierowanego do każdego chrześcijanina, by nikt nie wyrzekł się swojego udziału w ewangelizacji, ponieważ jeśli ktoś rzeczywiście doświadczył miłości Boga, który go zbawia, nie potrzebuje wiele czasu, by zacząć Go głosić, nie może oczekiwać, by udzielano mu wiele lekcji lub długich instrukcji. Każdy chrześcijanin jest misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie. Nie mówmy już więcej, że jesteśmy «uczniami» i «misjonarzami», ale zawsze, że jesteśmy «uczniami-misjonarzami»” (EG 120).
Postawa uczennicy lub ucznia zaczyna się od uświadomienia sobie potrzeby posiadania mistrza, czyli od rozpoznania własnej niewystarczalności, to zaś wymaga pokory. Pokora jest pierwszą cechą uczennicy i ucznia Chrystusa. Pozwala ona posłuchać i przyjąć wezwanie do nawrócenia, trzyma nasze ego na krótkiej smyczy, zgadza się na to, że wielkie dzieła, także te dokonywane w życiu duchowym, zaczynają się od małych kroków i od cierpliwej pracy u podstaw. Pokora umie też powiedzieć „nie wiem”, co otwiera drogę do wspólnego – z Siostrami i Braćmi – szukania pogłębionej wiedzy i zrozumienia.
W doświadczeniu ucznia czasem pierwsze jest spotkanie z Chrystusem, jak u apostoła Andrzeja, który – spotkawszy Pana – powiedział do swojego brata Piotra: „Znaleźliśmy Mesjasza” (J 1,41). To spotkanie dopiero potem poprowadzi i Andrzeja, i Piotra do poznania treści nauczania Chrystusa.
A czasem jest odwrotnie: najpierw jest fascynacja nauką Chrystusa, co prowadzi do poznania Jego Osoby. „Nikt tak nie mówił jak ten Człowiek” (por. J 7,46) – powiedzą arcykapłanom i faryzeuszom strażnicy, poruszeni słowami Mistrza.
Jeśli zaś chodzi o misyjność ucznia Chrystusa, to ma ona trzy wymiary. Pierwszy jest osobisty: uczennica i uczeń Chrystusa kształtują rytm swojego życia, swoje życiowe priorytety i relacje, według nauczania Mistrza. To już jest świadectwo, które wyraża się nie w mówieniu, ale w codziennym i konkretnym praktykowaniu przynależności do Chrystusa. Celnik Mateusz, który idzie za Jezusem, zanim komukolwiek wyłoży Dobrą Nowinę, najpierw zmieni całe swoje życie, właśnie w oparciu o Dobrą Nowinę (por. Mt 9,9).
Drugi wymiar bycia misjonarzem polega na doprowadzaniu swoich bliskich do Chrystusa. Chodzi tu o postawę streszczającą się w ewangelicznej propozycji: „Chodź i zobacz” (J 1,46). Andrzej przyprowadza Szymona (J 1,41–42), Filip – Natanaela (J 1,45-46), a Samarytanka całe miasto (J 4,28-30.39). Rola uczennicy lub ucznia polega tu na tym, by podzielić się ze swoimi najbliższymi motywacjami własnego wyboru Chrystusa, zadać im stosowne pytania, posłuchać odpowiedzi, czasem z cierpliwością posłuchać także ich pretensji, być odbiorcami ich buntu, modlić się za nich, a przede wszystkim ich kochać.
Wreszcie trzeci wymiar polega na zastosowaniu tej postawy już nie tylko do najbliższych, ale też do innych osób. Chodzi tu o publiczne przyznanie się do Chrystusa. To mogą być proste sytuacje: zrobienie znaku krzyża w pociągu, samolocie czy w pizzerii, przyznanie się do swoich poglądów, które wyrastają z Ewangelii, praktykowanie piątkowego postu w środowisku, gdzie taki gest jest ośmieszany. Dla nas duchownych takim misyjnym gestem będzie także jak najczęstsze chodzenie w stroju duchownym. Misyjność to także publiczna obrona stanowiska Kościoła w mediach czy w debatach publicznych.
Wy jesteście światłem świata. Tak niech wasze światło świeci wobec wszystkich. Niech ludzie zobaczą wasze dobre czyny i wielbią Ojca w niebie, mówi Chrystus (por. Mt 5,14.16). Niech więc ludzie, patrząc na nas, widzą Ewangelię. To ludzie smartfonów, tabletów, ekranów. Oni chcą widzieć w nas chrześcijanina, a nie tylko słuchać naszych wykładów i kazań na temat chrześcijaństwa.
„Najważniejszym przejawem misji nie są bowiem dzieła zewnętrzne, ale przede wszystkim uobecnianie w świecie samego Chrystusa przez osobiste świadectwo – napisał lata temu w encyklice Redemptoris missio św. Jan Paweł II. Oto jest wyzwanie i pierwszoplanowe zadanie życia chrześcijańskiego! Im bardziej upodobnimy się do Chrystusa, tym bardziej czynimy Go obecnym i działającym w świecie dla zbawienia ludzi” (por. RM 23).
Powróćmy raz jeszcze do słów papieża Franciszka: „Na mocy otrzymanego chrztu, każdy członek Ludu Bożego stał się uczniem-misjonarzem” (EG 120). Papież napisał: „każdy”! W Kościele nie ma dwóch grup wiernych: uczniów i misjonarzy. Jest jedna: uczniowie-misjonarze. Jeśli jestem Chrystusowym uczniem, jestem też misjonarzem, a jeśli nie jestem misjonarzem, to muszę postawić sobie pytanie: czy jestem prawdziwym uczniem Pana?!
Drodzy Bracia i Siostry,W uroczystość Jezus Chrystusa Króla Wszechświata w Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży w Warszawie, na Siekierkach odbył się koncert pt. „PERŁY MUZYKI CHÓRALNEJ” w wykonaniu Komorowskiego Towarzystwa Śpiewaczego pod dyrekcją Witolda Błaszczyka. Soliści: Krzysztof Grabowski – baryton, Michał Muzyka – bas, Danuta Kojro -fortepian
Artyści zaśpiewali następujący utwory:Komorowskie Towarzystwo Śpiewacze powstało w 2016 roku w Komorowie, w gminie Michałowice nieopodal Warszawy. Chór entuzjastów muzyki ma już W repertuarze 8 pełnych programów koncertowych, a w swoim dorobku artystycznym ponad 70 występów w wielu
miejscowościach Polski oraz na Litwie.
Nakręcony w 2021 roku, wyemitowany już kilkunastokrotnie w Telewizji Polskiej film w reżyserii Zbigniewa Szymańskiego pod tytułem „Rozśpiewany Komorów” przedstawia unikatową atmosferę w zespole i jego obiektywnie istotne dokonania artystyczne. W 2025 roku Komorowskie Towarzystwo Śpiewacze odniosło sukcesy w dwóch konkursach chóralnych, zostając laureatem nagrodzonym Srebrna Wstęgą w Ejszyszkach na Litwie i Złotym Pasmem w Szczecinie, gdzie nota bene wygrało konkurs na najlepiej wykonany utwór a cappella.
Dzielenie się z publicznością radością podczas prezentacji wartościowej ars choralís jest zawsze naszym zamierzeniem.
Założycielem i dyrygentem Komorowskiego Towarzystwa Śpiewaczego jest Witold Błaszczyk, doktor sztuki muzycznej (od 1999 r.) z nadania Akademii Muzycznej imienia Fryderyka Chopina w Warszawie. Dyrygent z dyplomem magistra wychowania muzycznego oraz organista - absolwent studiów magisterskich na Wydziale Fortepianu, Klawesynu i Organów stołecznej uczelni. Wykładowca akademicki od l984 roku, odznaczony medalami „Ecclesiae Populoque Servitium Praestanti” - czynnemu w służbie dla Kościoła i Narodu (z rąk Prymasa Polski) oraz „Zasłużonemu dla Kultury Polskiej” (decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego).


Drodzy Bracia i Siostry,
Gdyby ktoś poszukiwał w naszej stolicy, pośród wielu sanktuariów i relikwii świętych, jednego miejsca szczególnie świętego, w którym najbardziej skupiałaby się modlitwa wieków, w którym ogniskowałaby się historia i wiara tego miasta i jego mieszkańców, ten odnajdzie je u stóp Cudownego Pana Jezusa w świętojańskiej katedrze. Kto zna choć trochę historię stolicy, ten wie, że przetrwanie Krucyfiksu Baryczkowskiego jest boskim i ludzkim cudem. Na duchowej mapie Warszawy jest on duchowym centrum. Ileż pokoleń wszystkich stanów zanosiło tu i zanosi swoje modlitwy, w dniach świetności i w chwilach zagrożeń, w dniach chwały, i klęski, i zwyczajnej codzienności. A Ukrzyżowany, swoim miłosiernym wzrokiem, spod opadających powiek, ogarnia nas wszystkich:
i tych, dla których jest arcydziełem sztuki,
i tych, dla których jest historyczną pamiątką,
i tych, którzy mijają go roztargnionym wzrokiem,
i tych, dla których jest niczym,
i tych, dla których jest wszystkim.
Jak wiecie, w obecnym Roku Jubileuszowym, w obu warszawskich diecezjach, obchodzimy pięćsetlecie sprowadzenia Cudownego Krucyfiksu z Norymbergi do staromiejskiej fary. Każdego 14 dnia miesiąca, aż do 14 grudnia, przeżywamy w archikatedrze dziękczynną nowennę, która pomaga nam głębiej odczytać tajemnicę krzyża w naszym życiu. W najbliższą niedzielę, 14 września, przypada święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Chcemy ten dzień przeżyć w klimacie dziękczynienia i modlitwy. O godzinie 11.00 w świętojańskiej archikatedrze będzie sprawowana uroczysta msza święta. Będzie jej przewodniczył ks. arcybiskup Stanisław Gądecki, metropolita senior poznański. Jego obecność będzie znakiem pięciowiekowej przynależności dawnej Warszawy do biskupstwa poznańskiego. Kwadrans przed mszą świętą, czyli o 10.45, odbędzie się prezentacja obrazu „Krzyż Baryczkowski” wykonanego przez znanego artystę Ignacego Czwartosa specjalnie na tę okazję. Po Eucharystii ks. prof. Waldemar Chrostowski wygłosi katechezę o Krzyżu.
My, ordynariusze obu warszawskich diecezji, zapraszamy Was wszystkich, drodzy Bracia i Siostry, z obu stron Wisły, w niedzielę do świętojańskiej katedry. Poczujmy się wszyscy otoczeni miłującym Spojrzeniem. Włączmy się w wielką modlitwę pokoleń, która u stóp Baryczkowskiego Krzyża odnajduje najgłębszy sens istnienia świata i istnienia każdego z nas – Jezusa Chrystusa.
W roku szkolnym 2025/2026 Waszym dzieciom – począwszy od klasy IV szkoły podstawowej, aż po klasę III szkoły ponadpodstawowej – zostanie zaproponowany udział w zajęciach edukacji zdrowotnej. Zajęcia te nie są obowiązkowe, jeżeli jednak nie zadeklarujecie Państwo braku zgody do nieprzekraczalnej daty 25 września br., dziecko zostanie automatycznie zapisane do udziału w tych lekcjach i będzie miało obowiązek w nich uczestniczyć.
Dobrze wiecie, że jako rodzice jesteście odpowiedzialni za wychowanie własnych dzieci. Macie prawo wychowywać je zgodnie z własnymi przekonaniami. Jeśli widzicie, że w szkole są przekazywane jakieś wartości i zasady życia, z którymi się nie zgadzacie, możecie wyrazić swój sprzeciw.
W programie zajęć z edukacji zdrowotnej są treści wartościowe, takie jak troska o zdrowie fizyczne, higienę psychiczną czy rozpoznawanie zagrożeń. Jednak są też treści, które nie są zgodne z wiarą katolicką i narażają dzieci i młodzież na ryzyko poważnych niebezpieczeństw, mogących wpływać na całe ich życie, a także życie rodziny.
Program przedmiotu – w naszej ocenie – stanowi zagrożenie dla katolickiej wizji rodziny, małżeństwa oraz dojrzałości ludzkiej dzieci i młodzieży. Problematyka małżeństwa i rodziny, rozumianych jako wspólnota ojca, matki i dzieci, została potraktowana w nim w sposób marginalny. Tymczasem Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej wyraźnie podkreśla, że małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i ojcostwo znajdują się pod szczególną ochroną państwa. W programie znalazły się treści dotyczące tożsamości płciowej oraz kwestii prawnych i społecznych związanych ze środowiskiem LGBTQ+. Wszystkie osoby zasługują na szacunek, ale ich wizja seksualności nie jest zgodna z nauką Kościoła. Proponowane treści mogą prowadzić do zniekształcenia obrazu kobiecości i męskości, a nawet powodować, że dziewczęta będą identyfikowały się jako chłopcy, a chłopcy – jako dziewczęta, w ich najbardziej wrażliwym okresie życia, w którym młody człowiek poszukuje własnej tożsamości i potrzebuje szczególnego wsparcia, opieki i towarzyszenia mu przez najbliższych. Niezwykle zaś łatwo jest wtedy skrzywdzić młodych ludzi i doprowadzić w konsekwencji do wielu zaburzeń.
Zajęcia poruszające tak istotne i wrażliwe kwestie powinny powstać w oparciu o szeroką debatę społeczną. W Polsce dużą część obywateli stanowią przecież ludzie, którzy przyjmują chrześcijańską wizję małżeństwa i rodziny.
Dlatego zwracamy się do Was, Drodzy Rodzice wyznający katolicką wiarę, abyście głęboko rozważyli proponowane zajęcia z edukacji zdrowotnej i nie wyrażali zgody na udział swoich dzieci w tych zajęciach. Wzór pisma do rezygnacji można znaleźć na stronie: takdlaedukacji.pl
Dar odpustu pozwala nam odkryć, jak nieograniczone jest miłosierdzie Boga. To nie przypadek, że w starożytności termin „miłosierdzie” był używany zamiennie z terminem „odpust”. Właśnie dlatego, że ma wyrażać pełnię Bożego przebaczenia, które nie zna granic - napisał papież Franciszek w bulli „Spes non confundit”, ogłaszającej jubileusz zwyczajny roku 2025. Odpust jest więc łaską jubileuszową, „darem właściwym i unikatowym Roku Świętego”, do którego uzyskania zachęca Ojciec Święty.
W jaki sposób ten dar można otrzymać?Osoby, które przystąpią do spowiedzi, przyjmą Komunię Świętą oraz są wolne od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, mogą uzyskać odpust zupełny dla siebie lub ofiarować go za duszę cierpiącą w czyśćcu, spełniając jeden z wielu wyznaczonych przez Penitencjarię Apostolską warunków.
Są wśród nich między innymi:A + M + P + I